niedziela, 5 stycznia 2014

ZASTOSOWANIE LIŚCI KOKI W MEDYCYNIE


Krasnodrzew pospolity (Erythroxylon coca L.), Rodzina:Erythroxylaceae. Krzew kokainowy lub czerwik kokainowy (koka); nazywany krasnodrzewem ze względu na czerwone drewno pozyskiwane z pokrewnych gatunków. Krzew wysokości do 3-5 metrów, podobny do tarniny, z szarobrunatnymi gałązkami. W pachnących herbatą młodych liściach znajduje się do 1,22% alkaloidów, zwłaszcza kokainy, oraz dużo witamin, szczególnie B1, ryboflawiny i C.
 Rozliczne analizy naukowe dowiodły, że koka jest rośliną o bardzo licznych właściwościach leczniczych i odżywczych. Uprawa koki  długo udawała się tylko w gorących dolinach Andów. Później przeniesiono  uprawę do Brazylii i Paragwaju, a także na wyspy Oceanu Indyjskiego oraz do Afryki, Azji i Australii. Obecnie największe plantacje koki znajdują się w Kolumbii, Peru i Boliwii.
W Andach używa się liści koki od co najmniej 4500 lat jako żywności, czy też według obecnej terminologii jako suplementu diety, gdyż koka to między innymi bardzo dobrze przyswajalne przez organizm witaminy A i C, wapno, żelazo, proteiny oraz kalorie. Bardzo interesujący jest proces, jaki zachodzi w organizmie w czasie żucia liści koka. Otóż ślina ludzka uwalnia wtedy alkaloid kokaina, ale w bardzo niewielkich ilościach, zupełnie bez efektu narkotycznego, ale za to alkaloid ten zostaje przekształcony w ecgoninę, która to substancja jest odpowiedzialna za proces spalania tłuszczów nagromadzonych w wątrobie i transformację tychże w glukozę, czyli w energię. Indianie andyjscy znają ten efekt od dawien dawna bez potrzeby znajomości zachodzących procesów chemicznych.


Koka od tysiacleci zajmowała szczególne miejsce w kulturze prekolumbijskiej, jako roślina posiadajaca nadprzyrodzoną siłe. Dażona a duży szacunkiem i cczia wiec była ona zarezerwowana dla  najwyższych kapłanów i władców państwa Inków. Stała sie dla nich środkiem do poszukiwania prawdy oraz w nawiązywaniu bezpośredniego kontaktu z bogami i duchami przodków. Za pomocą koki wprowadzano się w stan odurzenia w czasie świąt kultowych lub podczas zaklinania demonów, sprowadzających choroby i śmierć. Surowa karana była wiec uprawa kokainowca przez niższe warstwy społeczeństwa. Ówcześni szamani bowiem doskonale zdawali sobie juz sprawe, że jego działanie może być zarówno zbawienne jak i głęboko uzależniajace, w konsekewncji śmiercionośne. Wiedzieli, że podnosi on ciśnienie krwi, ułatwia oddech, usuwa zmęczenie, dodaje sił, uśmierza uczucie głodu sprawiając że mieszkańcu Tawantinsuyu będą bardziej wydajni, zadowoleni i posluszni. Dostepność jednak koki dla calej spoleczności znaczyłaby brak kontroli nad ilościami jej spozycia. Spożyte większej ilości liście koki powodują ekstazę, przyczyniając się do powstania nałogu. Stąd też kontrolowano rozdawane ilości, ściśle określonym osoba jak ciężko pracujący robotnicy, posłańcy – biegacze, żołnierze. Z okazji obchodów uroczystych świat otrzymywali ja wszyscy mężczyźni, niezmiennie zawsze była ona zakazana dla kobiet. Pomimo wymienionych zakazów i ograniczeń, wraz z upływem czasu liście koki stały się codzienną używką szerokich mas ludności i cenionym lekiem na różne choroby. Stała sie ona podstwowym elementem diety mieszkańców gór w celu usunięcia zmęczenia wywolanego brakiem tlenu. Jako lek na tzw. chorobe wysokościową stała się obowiązkowym wyposażeniem każdego przybyłego w górskie rejony Ameryki Poludniowej. Podróżni żuli tzw. "cocada", czyli zwijane liście koki z wapnem gaszonym i popiołem, jako skuteczny środek gaszący pragnienie, dający poczucie dobrego nastroju i wzrastającej wydolności fizycznej. Indianie używali jej też podczas dalekich wypraw morskich (koka, dzięki zawartości kokainy umożliwia picie wody morskiej). Koka wykorzystywana też była w celach leczniczych: stosowano ją przy bólach głowy, zębów, żołądka i przy gorączce, a także jako napój poprawiający trawienie. Zapobiegała też schorzeniom reumatycznym i wielu innym.
Wielowiekowa praktyka Indian w wykorzystywaniu liści koki i jej znaczenie jako nieodłączny element ich kultury, przykuło uwagę „przybyszów” ze Starego Świata. Nieznana w Europie roślina i jej zaskakujące właściwości z biegiem lat wywoływały coraz większe podekscytowanie jako istny „boski dar”. Do jej rozpowszechnienia w Europie przyczynili się sami Indianie. Po hiszpańskiej konkwiście "boska roślina" stała się wśród ludności Peru podstawowym środkiem płatniczym. Płacono nią nawet część podatków. Wraz z wprowadzeniem gospodarki pieniężnej produkcja koki znacznie wzrosła, a pod koniec XVI w. handlowano nią na wielką skalę. Dlatego też Hiszpanie obłożyli ją wysokim cłem przy wywozie, a następnie objęli monopolem państwowym. 
Pierwsze informacje na temat kokainowca dotarły do Europy już w 1500 r. Pisał o nim, m.in. Nicolaus Monardes (1493-1578) lekarz hiszpański, profesor uniwersytetu w Sewilli, podróżnik specjalizujący się w kolekcjonowaniu surowców leczniczych z Nowego Świata. W 1750 r. przywieziono do Europy żywe krzewy tej rośliny. Większe zainteresowanie koką zrodziło się dopiero w XVIII wieku, a to dzięki lekarzom przebywającym przez dłuższy czas w koloniach. Część badaczy doszła nawet do wniosku ,że to właśnie zwyczaj żucia liści koki uchronił rdzenna ludność przed kompletnym wymarciem spowodowanym kiłą przywiezioną przez Europejczyków. A.Julien, jezuicki misjonarz w swoim dziele “Perla de la America” opisał przypadki wyleczenia koką żółtaczki. Wiele spośród nierzadko sprzecznych informacji próbowano sprawdzać w laboratoriach; na przykład działaniem koki na sole i tlenki metali tłumaczono przedłużanie życia górników w kopalniach srebra.
Na podstawie obserwacji poczynionych w Ameryce Południowej zaczęto coraz powszechniej stosować kokę w Europie i Ameryce Północnej. W 1836 roku niemiecki lekarz M. Schwann zaobserwował lecznicze działanie koki w przypadkach zapaleń i obrzęków płuc. Swoje obserwacje potwierdził doświadczalnie w szpitalach. W Paryżu dr A. Reiss ogłosił, że koka zwiększa szanse przeżycia chorych na cholerę.
Próby wyizolowania związków czynnych z kokainowca podejmowano od końca XVIII w. Jednak dopiero w 1860 r. Albert Niemann, asystent profesora F. Wohlera w Getyndze wyizolował z liści koki alkaloid, który nazwał kokainą. Niebawem sprzedawano ją w różnych produktach, np. w papierosach, napojach gazowanych oraz gumie do żucia. Natomiast tę o najwyższej czystości można było nabyć bez recepty w każdej drogerii. Wielką popularnością cieszyły się apteczne preparaty galenowe sporządzone z liści koki. Do najbardziej znanych tego typu przetworów należały wyciągi na czerwonym winie. Był to ulubiony napój wzmacniający wielu sławnych XIX -wiecznych postaci, m.in. francuskich kompozytorów Ch. Gounoda (1818-1893) i J. Masseneta (1842-1912) oraz papieża Leona XIII (1810-1903). 
W artykule zamieszczonym w piśmie "The Lancet" w 1885 r. stwierdzono: "Możliwości terapeutycznego wykorzystania kokainy są tak liczne, że wartość tego leku zaczyna dopiero być doceniana”. Stwierdzono, że wzmacnia ona dziąsła i zęby, uśmierza bóle brzucha. W leczeniu syfilisu była stawiana wyżej niż słynny gwajak. Napar pomagał ponoć astmatykom, a maść łagodziła skutki oparzeń i ran.
Dalsze losy kokainy wiążą się nieodłącznie z „ojcem psychoanalizy” – Zygmuntem Freudem, który zainteresował się nią w latach 80-tych XIX wieku. Miał nadzieje znaleźć w niej lek przeciwko dręczącemu go wyczerpaniu i napadom depresji. Efekty pierwszych prób przeszły najśmielsze oczekiwania. Kokaina pozwalała mu nie tylko przezwyciężyć ataki depresji ale też „we wspaniały sposób wynosiła go na wyżyny”.
Kokainowy nałóg doprowadził Freuda do odkrycia, które zadecydowało o karierze kokainy jako leku. Zauważył mianowicie, że język, będący narządem niezwykle czułym na dotyk, zupełnie stracił wrażliwość w zetknięciu z kokainą. Zaproponował wówczas okuliście C. Kollerowi, by zastosował tę substancję do znieczulenia rogówki przy operacji oka. Zastosował kokainę przy zabiegu usunięcia zaćmy. Wkrótce wprowadzono powszechnie kokainę jako środek do miejscowego znieczulenia w chirurgii.
Doświadczeniami Freuda zainteresowali się dwaj potentaci narkotykowi – Merck and Co., Inc. (wówczas początkująca firma, obecnie potężna międzynarodowa korporacja farmaceutyczno-chemiczna) oraz Parke Davies (początkująca, założona w 1886 firma, obecnie znany pod nową nazwą największy na świecie koncern farmaceutyczny). Na ich zlecenie Freud z zapałem przeprowadzał dalsze próby na sobie i swoich pacjentach. Ich wyniki opisywał z entuzjazmem w licznych artykułach. Spod jego pióra wyszła m.in. słynna praca Über Coca (1884). Opisuje w niej „nieprawdopodobne emocje” widoczne u zwierząt po wstrzyknięciu dawki kokainy. Wg autora także u ludzi kokaina wywołuje…
„…poprawę nastroju aż do stanu euforii, która w ogóle nie różni się od normalnie występującej u zdrowej osoby… Zauważa się wzrost poziomu panowania nad sobą oraz zwiększenie energii i zdolności do pracy… Innymi słowy, osoba jest w normie, aż trudno jest uwierzyć, że ktoś znajduje się pod wpływem narkotyku. Długa i intensywna fizyczna praca wykonywana jest bez objawów zmęczenia można cieszyć się tym wszystkim bez obawy o skutki uboczne po ustąpieniu działania środka, w odróżnieniu od alkoholu, po którym znane są objawy ‘następnego dnia’. Nie ma mowy o uzależnieniu po pierwszym, ani nawet po wielokrotnym zażyciu narkotyku…”
Freud w podsumowaniu swojej publikacji określił kokainę jako substancje leczniczą na depresje, stany melancholii i inne stany wymagając pobudzenia psychiki; wspomagająca zaburzenia trawienia i utratę apetytu w przypadku wyniszczenia organizmu choroba. Paradoksalnie postrzegał kokainę jako lek wspomagający walkę z uzależnienia od morfiny i alkoholu. Dzięki jego publikacją kokaina uzyskała szerokie zastosowanie w leczeniu astmy i kiły. W roku 1879 zaczęto zgodnie z zaleceniami Freuda,  stosować kokainę w leczeniu narkomanii . Podawano ją morfinistom jako antidotum na przykre objawy abstynencji . Niestety, szybko okazało się, że znaczna część pacjentów zaczęła eksperymentować z zażywaniem obu środków. W późniejszych pracach Freud przyznaje ostatecznie, że leczenie morfinizmu kokainą przypomina „przepędzanie diabła Belzebubem”. Jedną z pierwszych ofiar kokainy był przyjaciel Freuda – Ernest von-Fleischl. Cierpiał on na chroniczne bóle i był uzależniony od morfiny. Freud uznał, że najlepszym lekarstwem będzie kokaina. Kuracja ta doprowadziła w krótkim czasie do typowej kokainowej paranoi i śmierci w ciężkiej agonii.
 Jej szeroka reklama jako novum z Ameryki, zyskała miano afrodyzjaku. Naukowcy i lekarze zaczęli masowo testować cudowny środek na sobie i swoich pacjentach, a próby te, choć może dziś trudno w to uwierzyć, przynosiły coraz to nowe entuzjastyczne doniesienia o jego wspaniałym wpływie na szereg funkcji i narządów. Wkrótce kokaina stała się szeroko stosowanym lekiem ogólnym.
Na przełomie XIX i XX w. berliński chirurg Ludwig Schleich (1859-1922) oraz amerykański chirurg z uniwersytetu w Baltimore William Halsted (1852-1922) wynaleźli metodę znieczuleń całych obszarów ciała za pomocą wstrzykiwania kokainy w pnie nerwowe lub tkanki. Natomiast inicjatorem kokainowego znieczulenia lędźwiowego był James Corning (1855-1923) z Nowego Jorku. Wymienione metody anestezji zostały zastosowane w salach operacyjnych na całym świecie. Co zaś się tyczy innych zastosowań, jakie dano tej roślinie, to wspomnieć należy o włoskim chemiku Angelo Marianim, który jako pierwszy na początku XX wieku wyprodukował wyciąg alkoholowy z liści koka o nazwie „Vin Mariani”, który to produkt zrobił błyskawiczną karierę jako tonik zapobiegający bólom gardła. Jest to najbardziej spektakularny przykład zastosowania liści koki w celach leczniczych po uprzedniej dekokainizacji tychże liści.
Bardzo popularnym środkiem tworzonym na bazie kokainy był  Iron Bitters. Był to lek zatwierdzony do użytku, polecano go jako lekarstwo na malarię, niestrawność oraz „niemoc kobiecą”. Ten cudowny napar reklamowano także jako środek wzmacniający dla dzieci. Nowoczesna medycyna zgodnie przeciwstawia się podawaniu kokainy małym dzieciom, a  równocześnie powszechnie przepisywany jest analogicznie działający środek: methylphenidate (RITALIN).


Bardzo szerokie i często bezkrytyczne stosowanie kokainy w medycynie stało się przyczyną rozwoju narkomanii kokainowej. W tym samym roku 1886, w którym wprowadzono na rynek coca-colę nastąpił gwałtowny wzrost doniesień z całego świata o nowych przypadkach kokainizmu i ostrych zatruciach kokainą. Całą winą obarczono kokainowe zastrzyki, wobec tego jeszcze bardziej wzrosła popularność napojów kokainowych, rzekomo znacznie mniej szkodliwych. Rozpowszechnienie coca-coli wspierało ten proces. Używanie kokainy stawało się wówczas w pewnych kręgach modne. W końcu do opinii publicznej zaczęła docierać smutna prawda o skutkach uzależnienia od kokainy. W 1986 roku rynek amerykański został zalany przez crack – wolną zasadę kokainy otrzymywaną przez zmieszanie soli kokainy z sodą i wodą. Crack ma siłę kokainy i jednocześnie niską temperaturę topnienia, dlatego jego opary można łatwo wdychać. Rezultatem palenia cracku jest gwałtowne i skoncentrowane dostarczenie kokainy do mózgu. Jego działanie jest natychmiastowe, ale krótkotrwałe (5 do 10 minut). Bardzo szybko prowadzi do silnego uzależnienia. Skutkuje tragiczną autodestrukcją użytkownika.